Motywacja ostateczna. Czyżby?
czyli.. dlaczego porzuciłem bloga i do niego powróciłem.
Mam nadzieję, że tęskniliście? 😉
Prawie tysiąc pomysłów na głowie i jeden problem. Żaden z tych pomysłów nie zostaje do końca zrealizowany. Przerywam jeden pomysł, biorę się za inny 😥 W pewnym momencie stwierdzam, że ten przerwany pomysł fajnie by było dalej kontynuować, ale nie mogę go przecież kontynuować, bo go porzuciłem i zaniedbałem? A im więcej czasu mija tym coraz ciężej jest wyjść z tego dziwnego błędnego koła myślowego..
Tak właśnie stało się z tą stroną. Zatem czas to zmienić! Ale nie będzie to motywacja ostateczna w stylu:
Tylko:
Mam nadzieję, że tęskniliście? 😉
Prawie tysiąc pomysłów na głowie i jeden problem. Żaden z tych pomysłów nie zostaje do końca zrealizowany. Przerywam jeden pomysł, biorę się za inny 😥 W pewnym momencie stwierdzam, że ten przerwany pomysł fajnie by było dalej kontynuować, ale nie mogę go przecież kontynuować, bo go porzuciłem i zaniedbałem? A im więcej czasu mija tym coraz ciężej jest wyjść z tego dziwnego błędnego koła myślowego..
Tak właśnie stało się z tą stroną. Zatem czas to zmienić! Ale nie będzie to motywacja ostateczna w stylu:
"Tak! Wracam do tego bloga! Tym razem będę go prowadził regularnie i go nie porzucę!"
"Blog ten co jakiś czas będzie umierał
aby za jakiś czas ponownie się odrodzić."
Do zobaczenia! 😊
A to, kiedy nastąpi kolejne porzucenie i kolejne magiczne odrodzenie, na tą chwilę nie wie nikt.
Komentarze
Prześlij komentarz